Wszystko się zaczęło na Śląsku, a właściwie w
średniej wielkości miasteczku, które graniczyło ze Śląskiem, była tam rzeka Brynica,
która to właśnie oddzielała zagłębie od śląska.
Miałem wtedy lekko ponad 4 lata mieszkaliśmy w starym dwu piętrowym
bloku, pełno takich na Śląsku. Dwa piętra, stromy dach z szarej brudnej od
pyłów dachówki, dwie klatki schodowe, poszarzały chropowaty ciemny tynk. Od takich
bloków wiało chłodem i wilgocią, a na klatce schodowej czuć było zawsze specyficzny
brzydki zapach lizolu* do dziś go pamiętam. Była zima, przebudziło mnie
zapalone światło i jakiś hałas głośnej rozmowy. Mój tata leżał na skraju dwu osobowego
starego dużego łóżka zwisając głową i podpierając się jedną ręką o podłogę
wymiotował do małej białej blaszanej miedniczki, którą podtrzymywała moja mama.
Spałem w tym samym łóżku tylko z drugiej strony, zeskoczyłem obiegłem łóżko
dookoła stanąłem i patrzyłem, co się dzieje? Dlaczego tata wymiotuje krwią?
Zacząłem zadawać pytania, ale było to chyba dla nich kłopotliwe, bo mama
rozkazała abym wypieprzał do spania. Następnego dnia po przebudzeniu
zauważyłem, że jestem w łóżku sam, a i w pokoju nikogo nie było, nie byłem tym
zaskoczony, bo wczorajszego incydentu jakoś nie pamiętałem a to, że jestem sam
to normalka w naszym domu. Zsunąłem się na podłogę, podszedłem do drzwi, duże
bez żadnej szybki, całe drewniane pomalowane białym lakierem, lakier był już
stary i pożółknięty od dymu z papierosów, klamka była według mnie za wysoko,
albo ja byłem za mały, w każdym razie musiałem stawać na palcach żeby pociągnąć
za klamkę. Otwarłem wreszcie te drzwi, stanąłem w przedpokoju, był to długi
przedpokój na końcu, którego było wyjście na klatkę schodową, w połowie była
łazienka, po prawej stronie kuchnia, a po lewej duży pokój. Był to rzeczywiście
duży pokój, były tam dwa okna, jedno wychodzące na ulicę a drugie na plac
szkolny, na którym było boisko. W pokoju stał duży okrągły stół, za którym zawsze
jak sięgnę pamięcią siedział mój dziadek i czytał bardzo grube książki. Dziadek,
krępy niski wąsaty facet, był kiedyś komendantem milicji w Kielcach, kiedy go
wyrzucili za pijaństwo przyjechał na Śląsk i jakiś czas pracował w kopalni,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz